/Zimbabwe: Chińczycy a sprawa zimbabwiańska

Zimbabwe: Chińczycy a sprawa zimbabwiańska

Ostatni przewrót wojskowy w Zimbabwe, który miał wszystkie cechy przewrotu wojskowego, jednak zdaniem jego organizatorów przewrotem nie był, zwrócił wzrok światowych mediów w stronę Chin. Na tydzień przed puczem Constantino Chiwenga, dowódca Sił Zbrojnych Zimbabwe, odbył podróż do Pekinu.

Nagłówki wielu gazet z wypiekami donosiły, że Constatino Chiwenga przebywał w Chinach na tydzień przez dokonaniem przewrotu wojskowego w Zimbabwe, w wyniku którego od władzy odsunięto długoletniego prezydenta kraju, Roberta Gabriela Mugabe. Zdaniem komentatorów, biorąc pod uwagę gigantyczne wpływy polityczne i ekonomiczne Chin w Zimbabwe, w ramach wizyty mogło dojść do konsultacji a przynajmniej poinformowania władz Chin o planowanym puczu. Media donoszą, że szereg elementów może sugerować taki właśnie przebieg wydarzeń.

Relacje chińsko-zimbabwiańskie są jednymi z najstarszych i najbardziej zażyłych w całej Afryce. Chiny wspierały Zanu jeszcze kiedy bojownicy organizacji walczyli z białym reżimem Rodezji Południowej w „wojnach w buszu” w latach 60. i 70., wysyłając im broń, pieniądze i rewolucyjne idee. Chiny nie opuściły Zimbabwe w najmroczniejszych chwilach w historii kraju, zwłaszcza wtedy, gdy plecami do Harare odwróciły się państwa zachodnie i organizacje międzynarodowe, a Zimbabwe stało się pariasem na arenie międzynarodowej. Robert Mugabe zawsze był określany jako „stary przyjaciel” i mógł nieprzerwanie liczyć na wsparcie ze strony swoich chińskich kompanów. Relacje te zaowocowały wymiernymi efektami gospodarczymi – większość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Zimbabwe pochodzi z Chin (ok. 75%), większość eksportu Zimbabwe płynie do Chin. W 2015 r. Chińczycy obiecali Zimbabwe pomoc o łącznej wartości 5 mld USD. To tyle z dobrych rzeczy.

W relacjach chińsko-zimbabwiańskich w ostatnich latach powiało chłodem. Dług Zimbabwe wobec Chin urósł do niebezpiecznego poziomu, a z uwagi na pogarszającą się sytuację gospodarczą kraju, perspektywa jego spłaty oddala się. Wywołuje to zrozumiałe zaniepokojenie władz w Pekinie. Chińskie przedsiębiorstwa inwestujące w Zimbabwe nie uniknęły także negatywnych efektów strategii „indygenizacji”, która narzuciła zagranicznym właścicielom firm obowiązek przekazania 51 procent udziałów czarnym mieszkańcom Zimbabwe. Chiny publicznie wyrażały niezadowolenie z tego tytułu w przeszłości. Innym punktem zapalnym we wzajemnych relacjach było wyprowadzanie pieniędzy z kopalni diamentów Marange przez zimbabwiańskich wojskowych, gdzie głównym inwestorem jest chińska Anjin Investment (Zimbabwiańskie Siły Zbrojny kontrolują 30 procent udziałów tej firmy).

Biorąc pod uwagę kierunek, w jakim dryfują wzajemne relacje, sugerowanie udziału Chin w przewrocie nie jest zupełnie pozbawione podstaw. Wszystkie elementy mogą się teoretycznie łączyć w logiczną całość – irytacja Chin Mugabe i jego destrukcyjną polityką ekonomiczną, rosnące zadłużenie i oddalająca się perspektywa jego spłaty, nadszarpnięte interesy chińskich firm w kraju ogarniętym kryzysem, wieloletnie wsparcie udzielane dla Sił Zbrojnych Zimbabwe i generalnie bliskie stosunki z armią.

Trzeba jednak jasno powiedzieć, że nie istnieją żadne dowody, które mogłyby taką tezę uwiarygodnić. Za to idealnie wpisuje się ona w narrację demonizowania Chin i chińskiej obecności w Afryce. Nie istnieją ponadto żadne historyczne precedensy wspierania przez Chiny zmiany reżimów na kontynencie, zresztą i poza nim. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, Francji czy Wielkiej Brytanii, które wielokrotnie aktywnie lub biernie wspierały oraz inspirowały przewroty i zamachy stanów w różnych częściach świata, Chiny konsekwentnie realizują strategię nieangażowania się (robiąc w niej jedynie niewielkie wyłomy, jakimi są niefortunne wypowiedzi chińskich dyplomatów). Zmiana reżimów nie jest częścią doktryny chińskiej polityki zagranicznej.

Nic dziwnego, że Chiny kategorycznie odrzucają takie oskarżenia i określają je jako political fiction. Nie można za to wykluczyć, że Chiny otrzymały w wyprzedzeniem informację o planowanym puczu (a być może przekazały nawet swoje błogosławieństwo jego organizatorom); nie byłaby to z resztą wiedza eksluzywna, jak donoszą regionalne media, podobną informację otrzymał wcześniej rząd Stanów Zjednoczonych. Podsumowując, biorąc pod uwagę dotychczasową, często tendencyjną debatę na temat obecności Chin w Afryce, brak dowodów oraz brak historycznych precedensów jeśli chodzi o przewroty inspirowane przez Chiny, teza lansowana przez niektóre zachodnie ośrodki medialne jest niezwykle śmiała.

Dominik Kopiński 

Dominik Kopiński jest ekonomistą zajmującym się ekonomią rozwojową, makroekonomią oraz rynkiem surowców w Afryce. Z PCSA związany jest od 2010 roku.